infoCAR

Jesteś w naszym starym serwisie.

Serwis działa, niedługo wszystkie usługi będą w nowym info-car.pl

Zaloguj się

199 tys. – granica, której nie wolno przekraczać

Utworzono: 19-02-2015 0:00

Dla większości kupujących samochody z przebiegiem powyżej 200 tys. km nie istnieją na rynku. Co ciekawe dla znacznej części z nich akceptowalny przebieg, w przypadku 10 letniego auta, kończy się na poziomie 150 tys. km.

Jeszcze kilometr i tego samochodu nikt nie będzie chciał kupić, źródło: materiały własne www.info-car.pl

Jeszcze kilometr i tego samochodu nikt nie będzie chciał kupić, źródło: materiały własne www.info-car.pl

Kwestia przebiegu jest dla polskich kupujących szczególnie ważna, ponieważ zdecydowana większość nowo rejestrowanych samochodów w naszym kraju to auta używane sprowadzone zza granicy. Wynika to  faktu, że Polak musi na nowy samochód pracować znacznie dłużej niż jego zachodni sąsiad. Na najtańszego Volkswagena Golfa Niemiec zarabiający "średnią krajową" musi pracować około 5 miesięcy. Polak w analogicznej sytuacji musi pracować aż 15 miesięcy, by ze średniej płacy uzbierać kwotę na zakup Golfa z salonu (przy obliczeniach brane były pod uwagę kwoty brutto średnich wynagrodzeń). Za pięć średnich pensji brutto, polski kierowca może sobie pozwolić na zakup około 7-8 letniego Golfa piątej generacji.

Zapewne dla wielu potencjalnych kupców nie jest tajemnicą, że w Polsce bardzo modna jest usługa korekty licznika. Nie chodzi tutaj bynajmniej o jego ponowną kalibrację, bo źle odmierza kilometry, lecz o coś zupełnie innego. Jak wiadomo najatrakcyjniejsze używane auta to takie, które były jak najmniej używane, czyli te z najniższym przebiegiem. Problem w tym, że duża część samochodów odkupowanych od zachodnich właścicieli ma przebiegi wyższe niż te, których oczekiwałby polski kupiec. Tutaj pojawia się miejsce dla oszustów, którzy sztucznie obniżają przebieg wyświetlany na liczniku auta. Po dodatkowym zastosowaniu zabiegów odmładzających wnętrze oraz powłokę lakierniczą, z samochodu o przebiegu 230 tys. km, nieuczciwi handlarze robią mało używany pojazd o przebiegu poniżej 100 tys. km i sprzedają go za kwotę znacznie wyższą, niż jego prawdziwa wartość rynkowa.

Problem dotyczy jednak nie tylko aut sprowadzanych zza granicy. Z pokusą cofnięcia licznika borykają się również prywatni sprzedawcy z Polski, którzy chcą jak najkorzystniej odsprzedać swój samochód - jedni jej ulegają, inni nie. Tych, którzy ulegają, może jednak czekać niemiła niespodzianka. Od początku 2014 r. przebiegi aut są spisywane podczas przeglądów w stacjach kontroli pojazdów i w łatwy sposób można je sprawdzić w Internecie.

Handlarze w anonimowych wypowiedziach twierdzą, że winę za zjawisko cofania liczników ponoszą kupujący, którzy oczekują nierealnie niskich przebiegów. Klient ma jednak prawo szukać najatrakcyjniejszej dla siebie oferty, nie ma w tym nic złego. Nieuczciwe jest natomiast preparowanie dla niego oferty, która ma niewiele wspólnego z uczciwym handlem. Każdy kupujący powinien jednak zastanowić się nad tym, jaki przebieg powinno mieć dziesięcioletnie auto. W przypadku przebiegu poniżej 100 tys. km, zalecana jest duża ostrożność w podejmowaniu decyzji o kupnie. Tymczasem w polskich serwisach ogłoszeniowych nie brakuje ofert z samochodami wyprodukowanymi przed 2004 r., które rzekomo nie przejeżdżały nawet 10 tys. km rocznie. 

O preferencje zakupowe Polaków zapytaliśmy Aleksandrę Kubicką rzecznika prasowego otoMoto.pl, największego w Polsce serwisu z ogłoszeniami motoryzacyjnymi:

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez TNS Polska na zlecenie serwisu 3/4 Polaków kupujących auto używane przywiązuje do wysokości przebiegu dużą wagę, w tym 1/3 deklaruje, że było to jedno  z najważniejszych kryteriów. Co więcej, 80 proc. osób zaznaczających w wyszukiwarce otoMoto.pl parametr „przebieg” wybiera opcję do  „do 150 000 km” (szukając aut 10-cio letnich i starszych).

W ubiegłym roku serwis otoMoto przeprowadził akcję uświadamiającą i przez jeden dzień nie podawał przebiegu wystawionych aut. Miało to zwrócić uwagę kierowców na fakt, że niski przebieg niekoniecznie musi oznaczać dobry stan techniczny auta – nawet jeżeli jest prawdziwy. Kluczową kwestią jest tutaj to, czy poprzedni właściciel dbał o pojazd. Chodzi nie tylko o właściwe i profesjonalne serwisowanie, ale również o właściwą technikę jazdy. Samochód z niskim przebiegiem, który był katowany w trudnym terenie, z dużą prędkością wjeżdżał na krawężniki, jeździł ze zbyt wysokimi obrotami silnika, miał zbyt rzadko zmieniany olej, a do baku było lane paliwo o niskiej jakości, może się okazać gorszym wyborem niż samochód z przebiegiem ponad 300 tys. km, który większość kilometrów przejechał na autostradzie, był regularnie serwisowany, a jego kierowca był tzw. gentelmanem szos. 

Podziel się