infoCAR

Jesteś w naszym starym serwisie.

Serwis działa, niedługo wszystkie usługi będą w nowym info-car.pl

Zaloguj się

5,5 roku więzienia za cofnięcie liczników w 255 samochodach

Utworzono: 13-10-2015 0:00

Ten tytuł niestety nie pochodzi z polskiej prasy, informacja na ten temat pojawiła się w prasie brytyjskiej. Przestępca został skazany na karę więzienia za oszukiwanie na masową skalę nabywców używanych aut. Przestępca cofał liczniki, by jak najkorzystniej sprzedać używane samochody.

199 tys. dla większości kupujących wyższy przebieg nie jest akceptowalny - niekoniecznie słusznie, źródło: materiały własne info-car.pl

199 tys. dla większości kupujących wyższy przebieg nie jest akceptowalny - niekoniecznie słusznie, źródło: materiały własne info-car.pl

Procederem parał 42 letni Rashid Mahmood oraz jego czterech współpracowników. Policja szacuje, że przestępcy zmodyfikowali liczniki przejechanych mil w około 255 pojazdach. Zdaniem brytyjskiej policji, w niektórych przypadkach  z liczników samochodów znikało aż 125 tys. mil, czyli około 200 tys. km. O sprawie informuje portal www.birminghammail.co.uk

Czytając te doniesienia z zagranicy polski czytelnik może się jedynie uśmiechnąć na myśl, jak bardzo rzeczywistość brytyjskiego rynku samochodów używanych różni się od naszego. Tam o sprawie pojedynczego handlarza informują media, czytelnicy są oburzeni, a przestępcy otrzymują surową karę. U nas jest zupełnie inaczej – w cofanie liczników zaangażowanych jest wielu handlarzy, media o takich przypadkach nawet nie informują, ludzie są do tego przyzwyczajeni, oszustów zazwyczaj nie spotyka żadna kara.

O tym, że cofanie liczników w Polsce jest powszechne, wiedzą wszyscy i przywykliśmy już do jawnych ogłoszeń o treści „korekta licznika”, co oznacza nie co innego, jak zdjęcie z licznika kilkunastu lub nawet kilkuset przejechanych kilometrów. Polscy rekordziści daleko w tyle zostawiają wspomniany wyżej przypadek z Wielkiej Brytanii - skasowanie z licznika 200 tys. km to norma. W Polsce zdarza się, że w kilka sekund używany samochód jest odmładzany o 500, a nawet i więcej kilometrów. Wymienia się przy tym wytarte i zniszczone elementy wnętrza i samochód wygląda nawet bardzo wiarygodnie.

Wielu kierowcom wydaje się, że tak naprawdę proceder jest nieszkodliwy, ważny jest bowiem stan techniczny auta, a nie wskazania licznika. Ciężko się z tym nie zgodzić, ale nie w każdym przypadku. Przekładowa sytuacja – czteroletni samochód sprowadzony zza naszej zachodniej granicy, słynny Niemiec lekarz ciągle za nim płacze i żałuje, że sprzedał. Tymczasem samochód w Niemczech miał na liczniku nawet 300 tys. km, a w Polsce po intensywnej kuracji odmładzającej jest sprzedawany z przebiegiem 50 tys. km. Nabywca wie co prawda, że samochód jest już po gwarancji, ale przebieg jest na tyle niski, że przez kilka lat nie powinno być z nim problemu. Bierze więc kredyt na kilka lat i kupuje samochód od nieuczciwego handlarza. Po kilku miesiącach szczęśliwego użytkowania w aucie zrywa się pasek rozrządu. Mechanik doradza wymianę silnika, nowy z salonu nie wchodzi w grę – jest zbyt drogi. Koszt używanego z rozbiórki to i tak około 10 tys. zł, a do tego trzeba doliczyć niemałe koszty naprawy. Kierowca jest zrozpaczony, do wymiany paska miał przecież jeszcze około 50 tys. km. Niestety nie stać go na naprawę… Nie wnikając w słuszność postawy kierowcy, który paska nie wymienił od razu, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Klient ma prawo wiedzieć, jaki dokładnie jest przebieg auta, by móc zaplanować wydatki związane z utrzymaniem pojazdu. Zupełnie inny stan będą miały tłoki, pierścienie, zawory, koło dwumasowe itd. Po 50, a zupełnie inny po 300 tys. km. Oprócz tego normą powinno być to, że pojazdy z dużym przebiegiem mają wartość rynkową niższą niż samochody z niskim przebiegiem. Tak jest w wielu krajach, niestety nie u nas.

Sytuację na polskim rynku miało uzdrowić spisywanie na przeglądach technicznych aktualnego przebiegu auta. Bez wątpienia nastąpiła poprawa, ale niestety dotyczy to wyłącznie samochodów już teraz zarejestrowanych w Polsce. Pojazdy sprowadzane zza granicy nadal mają cofane liczniki. Co więcej okazało się, że wielu kierowców obecnie cofa licznik co rok przed każdym przeglądem. Odjęcie kilku tysięcy kilometrów jest tanie i proste, a po kilku latach samochód ma udokumentowany niski przebieg. Mowa oczywiście o pojedynczych przypadkach, ale zjawisko istnieje. Mówią o tym diagności, którzy nierzadko wiedzą, że samochód jeździ rocznie więcej niż wynika to ze wskazań licznika – nic jednak w tej kwestii zrobić nie mogą, dowodów brak.

W Polsce jak na zrazie usługi polegające na „korekcie” licznika zakazane nie są. Nielegalna jest jedynie sprzedaż samochodu z zatajonym oryginalnym przebiegiem. Taki stan rzeczy sprawia, że proceder kwietnie w najlepsze. Sprawdzenie oryginalności przebiegu w wielu przypadkach jest niemożliwe lub bardzo trudne i kosztowne. Dodatkowo nawet w przypadku wykrycia nieprawidłowości, ciężko jest znaleźć i skazać winnego. Handlarze zazwyczaj oświadczają, że samochód został już przez nich kupiony z takim przebiegiem. Trzeba byłoby w takiej sytuacji szukać poprzedniego właściciela, kontaktować się z nim, by ten powiedział, czy przebieg jest prawdziwy, czy też nie. Tylko wówczas można skazać oszusta, ale sprawę i tak należy prowadzić samemu, ponieważ policja się tym nie zajmuje.

Doniesienia prasowe z Birmingham brzmią dla nas jak z innego świata. Tymczasem w wielu państwach cofanie liczników jest traktowane jak obrzydliwe oszustwo. W USA materiał na temat podobnego przestępcy został wyemitowany w wieczornym serwisie informacyjnym CNN i był określany jako szokujący.

Podziel się